6 lutego 2012

PONIEDZIAŁEK

Podkrążone oczy, zmęczona twarz i długie, rozczochrane włosy. Nawet one się zmieniły i chyba przez natłok ostatnich wydarzeń zaczęły prostować, choć zawsze tak fajnie się falowały. Wstałam rano i spoglądając w lustro zastanawiałam się, czy jestem w stanie już iść do szkoły. Nie, nie byłam wstanie.
 Zbyt zmęczona, wyrzuta, zmartwiona. Chociaż wczoraj Krzysiek wygonił mnie ze szpitala do domu i tak nie mogłam usnąć, a miałam się wyspać. Niestety nie odpoczęłam, a nie mogę co dzień olewać szkoły. Postanowiłam, że dziś zostanę jeszcze w domu, odpocznę, przemyślę co nieco, a potem ogarnę sie i skoczę na chwilę do szpitala.
Krzysiek już jutro miał wrócić do domu. Podobno jeszcze trochę odpoczynku i wszystko będzie z nim ok. Ostatnie dni przeleżał w szpitalu, cały czas był rozdrażniony i poddenerwowany. Jakby miał dosyć mojej obecności. Nic nie można mu powiedzieć, ani o nic zapytać. Nie chce rozmawiać, tylko odpowiada niechętnie.
Wzięłam szybki prysznic i położyłam się znów spać. Rodzice byli w pracy, więc do wieczora miałam dom wolny dla siebie, mogłam się spokojnie zrelaksować. Z błogiego snu obudził mnie dźwięk telefonu.
- Skarbie, otwórz drzwi, bo zimno - usłyszałam w słuchawce głos Krzyśka.
Co on tu robi? Przecież jeszcze nie miał wychodzić ze szpitala.
- Heej! - radosnym głosem i energicznym buziakiem w policzek przywitał mnie, gdy tylko otworzyłam drzwi.
Zaspana i zdziwiona nie poruszyłam się nawet z miejsca, by wpuścić go do środka.
- No co jest? - pogładzil mnie po policzku. - Wcześniej mnie wypuścili, nie cieszysz się? Już wszystko dobrze, kochanie uśmiech!
- Ciesze się, bardzo. Czyli już wszystko dobrze, tak?
- Tak, jest super. Widzisz, jestem jak nowo narodzony, nie martw się już tak!
- No właśnie, wczoraj jeszcze nie miałeś na nic ochoty.
- Ale dzisiaj już mam, to źle? Po prostu szpital mnie przytłaczał, a wyszedłem i od razu poczułem się naładowany energią.
Energią? Teraz tak się to nazywa... ?
- Aha, no to super - odwzajmniłam pocałunek, po którym Krzysiek wyjął zza pleców czerwoną różyczkę.
- I bardzo ci chciałem podziękować za to, że byłaś przy mnie cały czas. Teraz ja chyba muszę zająć się tobą, bo nie wyglądasz najlepiej.
- Oj, po prostu zmęczona jestem. Zawsze będę przy tobie, tylko zamiast podziękowania chciałabym usłyszeć, że to się już nie powtórzy. Chciałabym mieć taką pewność.
- Spokojnie, możesz mi zaufać. Wpuścisz mnie do środka? Nie zamarzły ci już tu stópki?
Rzeczywiście stałam boso na schodach przed domem. Wpuściłam go do domu, zrobiłam herbatę. Potem położyliśmy się obok siebie na łóżku przy jakimś filmie. Z myślą, że teraz już wszystko będzie dobrze zasnęłam przy moim ukochanym, wsłuchując się w szybkie bicie jego serca.

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. No i udało się. Krzysiek cały i zdrowy. Oby nie zawiódł Ani :) Świetna notka. Jestem pod wrażeniem, wymyśliłaś coś zupełnie innego, ale bardzo, bardzo interesującego :) Nie czytałam jeszcze nigdy opowiadania o osobie uzależnionej, ale jestem jak najbardziej na TAK!

      Serdecznie pozdrawiam ;)

      Usuń

Szczera krytyka - podstawa opinii, którą najbardziej sobie cenię.
Za każdy komentarz bardzo dziękuje ♥
SPAM jest usuwany.