26 stycznia 2012

SOBOTA

Szczerze mówiąc, to nigdy jeszcze nie była z Krzyśkiem na imprezie chociaż on znikał, co sobotę. Przez prawie 9 miesięcy naszego związku nie miałam pojęcia co się tam dzieje. Aż do dnia dzisiejszego. Jako że nie chodzę na klubowe dyskoteki nie wiedziałam w co się ubrać. Jednak, gdy w końcu się zdecydowałam Krzysiek odetchnął z ulgą - mogliśmy jechać.
- Będzie tam ktoś, kogo znam? - pytałam trochę poddenerwowana.
- Ymm... No nie wiem. Kojarzysz pewnie Kamila, Adriana, Konrada i jego dziewczynę - Ewę. A reszte poznasz, nie przejmuj się, na pewno się wkręcisz.
Taaa, z pewnością.
Po wejściu do klubu raczej miałam ochotę z niego wyjść, niż zrobić krok naprzód. Gdyby nie on na pewno nie weszłabym do tego przepełnionego zoo, z muzyką, która bardziej wzbudza we mnie agresje, niż porywa nogi do tańca. Jednak Krzysiek był zadowolony, nie chciałam mu tego psuć, więc z uśmiechem przeszłam za nim przez salę do loży starając się ignorować ocierające się o siebie stworzenia, które z wierzchu nie przypominały ludzi, a raczej małpy podczas spotkania ze słupem wysokiego napięcia. A on na pełnym luzie prowadził do umówionego miejsca, raz po raz witając się, machając lub posyłając uśmiechy swoim znajomym - stałym bywalcom, jak się domyśliłam.
- Ooo siemasz, w końcu  jesteś! No popatrzcie, przyprowadziłeś swoją dziewczynę! - wprost wykrzyczał pierwszy z brzegu kolega, gdy tylko dotarliśmy do loży.
- Tak, poznajcie się z Anią - po tych słowach nastąpiła seria niezliczonych uściśnięć dłoni i wymawiania imion, z których tylko kilka zdołałam zapamiętać. Nie dość, że było ich za dużo, to przez wydobywające się dźwięki z głośników ciężko było cokolwiek usłyszeć.
Rozpoczęła się zabawa, jak sądzę. W takim otoczeniu nie mogłam wkręcić się w towarzystwo, chociaż często mnie zagadywano temat po chwili się urywał. Raczej patrzyłam na rozmawiających i pijących ludzi sącząc tego samego drinka. Krzysiek co chwilę znikał, a mnie zaczynało denerwować to coraz bardziej. W pewnym momencie na widok jednego chłopaka wyrwał się szybko z moich objęć oznajmiając tylko, że idzie do łazienki. Zaciekawiona poszłam za nim.
Trasa do WC była bardzo trudna przez wijące się tuż przy mnie tłumy. Jednak po dotarciu na miejsce zaczęłam żałować, że w ogóle poszłam za nim. Zobaczyłam Krzyśka z kilkoma kolegami, dawał temu chłopakowi pieniądze. Chwilę później tamten wyszedł na on rozpakował małe zawiniątko i niczym nie przejmując się odpalił skręta w hallu łączącym dwie toalety : męską i damską.
- Nie wiedziałam, że palisz trawkę - jak gdyby nigdy nic rzuciłam przez ramię udając się do umywalki. Był wyraźnie zaskoczony moją obecnością.
- Bo nie palę.
- To co trzymasz w ręce?
- On tylko ciągnie, żeby nie zgasło - dorzucił dowcip jeden z jego kumpli, po czym wszyscy wybuchli salwą śmiechu. Mnie do śmiechu nie było.
- Pójdziesz usiąść i poczekasz na mnie? Zaraz wrócę kochanie i pogadamy - spróbował pocałować mnie w policzek, jednak niezgrabnie odsunęłam się i wyszłam.
- No co jest? Nie dąsaj się tak, to tylko trawka -  powiedział, gdy po chwili się pojawił.
- Oj weź. Teraz trawka, a jutro co? Daj spokój, tyle się słyszy o uzależnieniach. Po co to robisz?
- Słuchaj, nie musisz się martwić, naprawdę. To tylko ten jeden raz, tak żeby się rozluźnić, spróbować i tyle. Widzisz, wszystko ze mną w porządku. No chodź, zatańczymy - pociągnął mnie za rękę w stronę parkietu, czemu całkowicie uległam.
W pewnym momencie nawet się wyluzowałam. Pochłonięta tańcem przerywanym od czasu do czasu pocałunkami zabawa rozkręciła się na dobre. Krzysiek zniknął już tylko dwa razy, chciał przywitać się ze znajomymi. Gdy po następnym razie wrócił z łazienki wyglądał zupełnie inaczej. Jego twarz, a przede wszystkim oczy miały zupełnie inny wyraz niż zwykle. Zignorowałam to stwierdzając, że za dużo wypił. Jednak fakt, że już nad ranem w taxówce całkowicie odleciał dał mi do myślenia.

2 komentarze:

  1. Coraz to ciekawiej :) świetnie, już nie mogę doczekac sie kolejnej :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj ten Krzysiek! Zaczyna się od trawki, a potem kończy na szpitalu ;( Ale takie jest życie ;( Bardzo, bardzo podoba mi się notka. Nigdy nie spotkałam się z osobą uzależnioną, nie wiem jak się zachowuje, a dzięki Tobie stało mi się to bliższe i wiem, że nigdy nie spróbuje narkotyków ani zioła. :) Pozdrawiam :) Sally jesteś wspaniała!

    OdpowiedzUsuń

Szczera krytyka - podstawa opinii, którą najbardziej sobie cenię.
Za każdy komentarz bardzo dziękuje ♥
SPAM jest usuwany.