- Witaj skarbie - standardowe powitanie plus buziak, gdy wsiadłam do jego samochodu zaparkowanego pod szkołą - jak ci minął dzień?
- Jak ty to robisz?
- Ale co? - spytał zaciekawiony odpalając silnik.
- No że zawsze jesteś taki uśmiechnięty i masz dobry humor?
- Nie mogę zdradzić ci sekretu.
- Oj powiedz, nie wygłupiaj się.
- Myśl o tobie tak na mnie działa - cały on. Kipiący optymizmem dżentelmen, z uśmiechem stylizowanym na reklamę pasty blend-a-med.
- Jedziemy do mnie? - zagadnął w pewnym momencie pełen entuzjazmu.
- A zjemy coś? Bo umieram z głodu.
- Co tylko chcesz.
- Hmmm to specjalność szefa kuchni poproszę.
- Hmmm specjalnością szefa kuchni to raczej jest tylko przypalona jajecznica, ale myślę że w pizzerii mają się czym pochwalić.
Jego osobowość zdumiewa. Do dziś nie mogę zrozumieć jak potrafi być tak... różny, a zarazem wciąż pozostawać taki sam. To dziwne. Gdy jest ze mną wiem, że kawałek nieba mógłby mi przychylić. Opiekuńczy, troskliwy i kochany. Wśród znajomych staje się duszą towarzystwa, ale też nie zapomina o mnie. A na imprezach jest uosobieniem szaleństwa. Jednak taka wybuchowa mieszanka daje mi poczucie bezpieczeństwa, miłości, spełnienia.
Po zjedzeniu pizzy od razu położyliśmy się do łóżka włączając film.
- No to mamy weekend. Co planujesz? - spytałam go, licząc na to, że uwzględni mnie w swoich sobotnich planach.
- A umówiłem się już na impreze do klubu - pudło!
- Mhm, no to fajnie.
- Chcesz iść ze mną?
- No nie wiem, nie wiem...
- To przyjadę po ciebie o 20. Uprzedź rodziców, że dziś i jutro nie wrócisz na noc.
- A dziś to dlaczego?
- A bo dziś chcę cię mieć tylko dla siebie - kończąc to zdanie zaczął serie namiętnych pocałunków. Zawsze, gdy zaczynał ściągać mi bluzkę delikatnie łaskotał po brzuchu opuszkami palców. Lekko drżącymi dłońmi zaczęłam rozpinać mu spodnie. Po chwili zostaliśmy nadzy, sami ze sobą, tylko dla siebie. Z każdym przesunięciem jego dłoni po moim ciele czułam coraz mocniej uderzającą falę gorąca i mrowienie. Jego opuszki palców zwinnie tańczyły po całym moim ciele. Krzysiek szybkim, pewnym ruchem wsunął się w moje ciało. Zwiększając szybkość mocnych, równomiernych ruchów powoli zatracaliśmy się w przerywających ciszę jękach. Ta miłosna gra ciał i burza namiętności po rozładowaniu gromadzącego się w naszych ciałach napięcia przyniosła ogromną ulgę i zmęczenie, które szybko pozwoliło nam zasnąć w swoich objęciach.
Gwałtownie obudzona sennym koszmarem zauważyłam, że Krzyśka nie ma koło mnie. Na zegarku zobaczyłam 1 w nocy. W tym samym momencie usłyszałam zamykające się drzwi do łazienki i jego kroki. Gdy położył się obok zauważyłam że ma mocno czerwone oczy i pociąga nosem.
- Skarbie, płakałeś, czy co?
- Nie, no coś ty. Śpij Aniu, późno jest. Ja byłem tylko w łazience - zamknął moje następne pytanie pocałunkiem i odwrócił się na drugi bok.
Był tylko w łazience - wciąż powtarzałam w swojej głowie.
świetne ;*
OdpowiedzUsuńmiło ; )
OdpowiedzUsuńfajnie się rozpoczyna, ale i tak dla mnie za krótkie noo :D
Czekam. ; *
no świetnie :* czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńsuper opowiadanie,oby takich więcej ;))
OdpowiedzUsuńsuper opowiadanie!!! pisz dalej bo aż oczy nie chce sie odrywac od monitora ! ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tylko w łazience, bo Anka naprawdę jest super i szkoda mi jej. Kocham, kocham, kocham Twojego bloga ;)
OdpowiedzUsuń